Google+

Już 10 milio­nów użyt­kow­ni­ków prze­sia­dło się na nowy ser­wis plus.google.com i licz­ba ta cią­gle rośnie. Oczy­wi­ście przy 750 milio­nach użyt­kow­ni­ków Face­bo­oka jest to kro­pla w morzu milio­nów, jed­nak musi­my pamię­tać  jak krót­ko G+ jest dostęp­ny.

Oczy­wi­ście, Google nie było­by sobą, gdy­by nie sko­rzy­sta­ło z wła­snych doświad­czeń. Aby uchro­nić się przed moż­li­wy­mi pro­ble­ma­mi zwią­za­ny­mi z prze­cią­że­niem ser­wi­su (pamię­ta­cie co dzia­ło się z ser­we­ra­mi Naszej Kla­sy?) i pod­grzać atmos­fe­rę, udo­stęp­nio­no G+ jedy­nie tym, któ­rzy otrzy­ma­li zapro­sze­nia. Funk­cja zapro­szeń na począt­ku lip­ca była zablo­ko­wa­na, jed­nak co chwi­lę na jakimś blo­gu eks­perc­kim poja­wiał się „prze­ciek” i pod­po­wiedź jak „poko­nać sys­tem” i zapro­sić użyt­kow­ni­ków.

Moż­li­wość hako­wa­nia mogła być przy­pad­ko­wa albo nie ;-), nie­mniej jed­nak, zapro­sze­nia roz­chwy­ty­wa­no i każ­dy dum­ny posia­dacz kon­ta Google + chęt­nie prze­ka­zy­wał je dalej, cho­ciaż­by po to, by pochwa­lić się taką moż­li­wo­ścią. Co cie­ka­we, byli też chęt­ni do tego, by kupić zapro­sze­nie Google np. na eBayu. We wcze­snej fazie dzia­ła­nia G+ koszt zapro­sze­nia się­gał nawet 100 $.

Zapro­sze­nie nadal moż­na kupić poprzez eBay

 

Dobry mar­ke­ting spo­wo­do­wał, że 4 lip­ca Google+ miał na świe­cie 1,7 milio­na, a sześć dni póź­niej już 7,3 milio­na użyt­kow­ni­ków, czy­li odno­to­wał wzrost o 350%.

Google, nie pierw­szy raz zresz­tą (Gma­il, Wave), wyko­rzy­stu­je mecha­nizm opi­sa­ny przez Cial­di­nie­go w kul­to­wej książ­ce „Wywie­ra­nie wpły­wu na ludzi”, czy­li regu­łę nie­do­stęp­no­ści. Zosta­ło potwier­dzo­ne nauko­wo, że im trud­niej dostać się do danej gru­py spo­łecz­nej i im wyż­sze są barie­ry wej­ścia, tym bar­dziej jeste­śmy goto­wi doce­nić i polu­bić daną gru­pę, jeże­li już się do niej dosta­nie­my. Użyt­kow­ni­cy, któ­rzy poja­wi­li się na Google+ w więk­szo­ści odno­si­li się pozy­tyw­nie do ser­wi­su i byli goto­wi dzie­lić się dobry­mi doświad­cze­nia­mi z inny­mi, cza­sa­mi nawet dość agre­syw­nie ude­rza­jąc w głów­ne­go kon­ku­ren­ta.

 

Wię­cej infor­ma­cji na temat samej regu­ły nie­do­stęp­no­ści moż­na zna­leźć tutaj.

Ponad­to, od razu w Inter­ne­cie poja­wi­ły się licz­ne obraz­ki oraz fil­mi­ki, któ­re są bar­dzo chwy­tli­we i chęt­nie kopio­wa­ne – jak­by stwo­rzo­ne vs. Face­bo­ok ;). Dzię­ki cze­mu moż­na było dotrzeć do użyt­kow­ni­ków main­stre­amu – obraz­ki są suge­styw­ne i zro­zu­mia­łe nawet dla użyt­kow­ni­ków nie zaawan­so­wa­nych w tech­no­lo­giach inter­ne­to­wych. Cie­ka­we przy­kła­dy takich obraz­ków moż­na zna­leźć cho­ciaż­by pod adre­sem: http://antyweb.pl/google-kontra-facebook-na-obrazkach/

Nacisk na mniej zaawan­so­wa­nych użyt­kow­ni­ków jest szcze­gól­nie waż­ny, ponie­waż sta­ty­sty­ki mówią, że użyt­kow­ni­cy nowe­go ser­wi­su spo­łecz­no­ścio­we­go to w więk­szo­ści męż­czyź­ni, z któ­rych 95% okre­śli­ło się jako „looking for love”. A ponad 60% okre­śla swo­je sta­no­wi­sko zawo­do­we jako Web Deve­lo­per czy Softwa­re Engi­ne­er. Z czym nam się to koja­rzy? Może ze słów­kiem Nerd?

Rysu­je się bar­dzo ste­reo­ty­po­wy obraz oso­by korzy­sta­ją­cej z Google+, czy­li infor­ma­ty­ka mają­ce­go wie­dzą tech­nicz­ną oraz wyso­kie zro­zu­mie­nie tech­no­lo­gii i bar­dzo lubią­ce­go wszel­kie nowin­ki tech­no­lo­gicz­ne.

Jeże­li cho­dzi o sto­sun­ko­wo małą licz­bę kobiet w ser­wi­sie to jest to zja­wi­sko dosyć typo­we w sie­ci – tzw. ear­ly adop­ters w inter­ne­cie to zazwy­czaj męż­czyź­ni.

Jed­nak, Google bar­dzo dobrze wie, że jeże­li chce osią­gnąć suk­ces musi dotrzeć do main­stre­amu. Cała sztu­ka, to odpo­wied­nio wszyst­ko roze­grać zarów­no od stro­ny mar­ke­tin­go­wej jak i pro­jek­to­wej. Dowo­dem na to, że main­stre­am jest jak naj­bar­dziej bra­ny pod uwa­gę jest cho­ciaż­by komu­ni­kat, że Zyn­ga przy­go­to­wu­je się do uru­cho­mie­nia gier na G+

Źró­dło: antyweb.pl

 

FUNKCJE G+

Kręgi znajomych

Prze­wa­gą Google + mają być krę­gi zna­jo­mych. Nie mamy tutaj typo­wych zna­jo­mo­ści jak na Face­bo­oku. Mecha­nizm jest zna­ny bar­dziej z Twit­te­ra. I tu zno­wu wyzwa­nie dla mniej zaawan­so­wa­nych użyt­kow­ni­ków – w Pol­sce Twit­ter nie jest aż tak popu­lar­ny – czy obser­wo­wa­nie dane­go użyt­kow­ni­ka będzie mecha­ni­zmem zro­zu­mia­łem dla mniej zaawan­so­wa­nych użyt­kow­ni­ków sie­ci spo­łecz­no­ścio­wych? To, że mam zna­jo­me­go w  krę­gu nie zna­czy, że on śle­dzi moje aktyw­no­ści. Już w róż­nych komen­ta­rzach pod arty­ku­ła­mi eks­perc­ki­mi moż­na zna­leźć pyta­nia w sty­lu „dla­cze­go nie muszę zgo­dzić się na to, by ktoś dodał mnie do zna­jo­mych?” – to świad­czy o tym, jak mało popu­lar­ny w naszych realiach jest ten mecha­nizm.

Źró­dło: http://i.imgur.com/CYMP3.png

Obec­ność krę­gów to bar­dzo duża zale­ta G+. Dzię­ki nim łatwo moż­na usta­wić, odbior­cę dane­go wpi­su oraz spraw­dzić do kogo kie­ro­wa­ne były wpi­sy pisa­ne w prze­szło­ści.

Ponad­to, nie ma żad­nych pro­ble­mów z edy­cją krę­gów. Moż­na dowol­nie okre­ślać odbior­ców nasze­go posta.

Moż­na łatwo usu­wać i doda­wać kolej­ne krę­gi.

Doda­wa­nie osób w przy­pad­ku por­ta­lu Face­bo­ok nie jest już takie pro­ste.

Kolej­nym pro­ble­mem jest udo­stęp­nia­nie. My może­my udo­stęp­nić dany plik w okre­ślo­nym krę­gu. Ale zno­wu poja­wia się pyta­nie, czy ktoś nie udo­stęp­ni naszej infor­ma­cji dalej – oso­bom do któ­rych nie była adre­so­wa­na. Oczy­wi­ście, moż­na zablo­ko­wać moż­li­wość udo­stęp­nia­nia, ale tu gdzieś zaczy­na bra­ko­wać tej pro­sto­ty któ­rą, póki co, cechu­je się Google+.

Udo­stęp­nia­jąc treść o ogra­ni­czo­nej dostęp­no­ści otrzy­mu­je­my komu­ni­kat ostrze­gaw­czy

G+ to pole popi­su dla spa­me­rów. Jeże­li dodam kogoś do krę­gów to nie ma rady, muszę obser­wo­wać na mojej tabli­cy wszyst­ko co napi­sze – nawet jeże­li pisze jeden post na godzi­nę zasła­nia­jąc mi posty od osób, któ­re cenię bar­dziej. Oczy­wi­ście, mogę takie­go pro­fi­lo­we­go spa­me­ra zablo­ko­wać albo wyrzu­cić z krę­gów, ale jest to wyj­ście rady­kal­ne. Bra­ku­je pół­środ­ków, któ­re pozwo­li­ły­by na zacho­wa­nie takich osób a jed­no­cze­śnie uchro­nie­nie się przed spa­mem.

Integracja z innymi programami

Siłą G+ jest fakt że, aktyw­ni użyt­kow­ni­cy G-mail, Pica­sa, doku­men­tów Google zna­leź­li w koń­cu spo­iwo łączą­ce wszyst­kie apli­ka­cje Google. Jed­nak nie wszyst­ko jesz­cze dzia­ła ide­al­nie, na przy­kład ana­li­zu­jąc pro­gram Pica­sa, aż pro­si się o funk­cje udo­stęp­nia­nia zdjęć tyl­ko zde­fi­nio­wa­nym krę­gom. Jeże­li chcę, aby do dane­go albu­mu mia­ła dostęp tyl­ko rodzi­na a do inne­go wszy­scy inni byle nie rodzi­na, to jesz­cze w tej chwi­li nie moż­na powią­zać krę­gów z Pica­sa. Moż­li­we, że ta funk­cja zosta­nie wpro­wa­dzo­na w przy­szło­ści. W tej chwi­li roz­wa­ża­jąc pro­duk­ty Google jako całość bra­ku­je tro­chę kon­se­kwen­cji.

Interfejs

Poza tym, Google+ cenio­ny jest za pro­sto­tę – wszyst­kie dane są poukła­da­ne i jasne. Inter­fejs jest przej­rzy­sty, atrak­cyj­ny wizu­al­nie. W przy­pad­ku krę­gów mamy dostęp do cie­ka­wych ani­ma­cji, poma­ga­ją­cych zro­zu­mieć ich rolę i mecha­nizm funk­cjo­no­wa­nia. Nie ma pro­ble­mu, tak jak w ser­wi­sie Face­bo­ok, z mode­la­mi men­tal­ny­mi opi­sy­wa­ny­mi przez nas wcze­śniej.

Problemy G+

Jego wadą jest dostęp­ność a w zasa­dzie nie­do­stęp­ność. Na przy­kład, posia­da­cze Sam­sun­ga Wave czy innych sto­sun­ko­wo sła­bych tech­no­lo­gicz­nie tele­fo­nów o korzy­sta­niu z G+ mogą tyl­ko poma­rzyć. Ponad­to, aby korzy­stać z Google+ trze­ba posia­dać kon­to Google. Użyt­kow­ni­cy bez tego kon­ta będą zmu­sze­ni obejść się ze sma­kiem lub je po pro­stu zało­żyć.

Przyszłość

Czy wpły­nie on na popu­lar­ność Face­bo­oka? Na pew­no nie w cią­gu naj­bliż­szych mie­się­cy. Zoba­czy­my jed­nak, jak spra­wa roze­gra się w cią­gu naj­bliż­szych 2–3 lat. Zasta­na­wiam się tyl­ko, czy Google nie jest zbyt wtórny(nawet o krę­gach zna­jo­mych mie­li­śmy już oka­zje sły­szeć przy oka­zji infor­ma­cji o pro­jek­cie Dia­spo­ra) i czy nie poja­wi się now­szy gracz, któ­ry doko­na rewo­lu­cji wpro­wa­dza­jąc jakąś zupeł­nie nową funk­cję i to on zmie­ni układ sił w mediach spo­łecz­no­ścio­wych.

Źródła:
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/google-ma-juz-10-mln-uzytkownikow-wkrotce-dwa-razy-wiecej
http://techcrunch.com/2010/07/10/google-secretly-invested-100-million-in-zynga-preparing-to-launch-google-games/

 

7 odpowiedzi
  1. Kamil
    Kamil says:

    G+ moim zda­niem sta­nie się real­nym kon­ku­ren­tem dla FB. I pyta­nie nie jest skon­stru­owa­ne ‘czy’ lecz ‘kie­dy’ to nastą­pi..

    Odpowiedz
  2. lot
    lot says:

    Ostre por­no to ZŁO, nar­ko­ty­ki to ZŁO i Google+ to też ZŁO! Face­bo­ok zablo­ko­wał pro­mo­wa­nie kon­ku­ren­cyj­nych usług w swo­jej sie­ci rekla­mo­wej, co świad­czy o tym jak bar­dzo się boją G+ 😉

    Odpowiedz
  3. Andrzej
    Andrzej says:

    Moim zda­niem, w Pol­sce się raczej nie przyj­mie na więk­szą ska­lę, ludzie mają już kon­ta na face­bo­oku i na nk, do któ­rych są przy­zwy­cza­je­ni. Dru­ga kwe­stia to aby sko­rzy­stać z G+ trze­ba mieć kon­to na gma­ilu, a jed­nak spo­ra część osób go nie posia­da.

    Odpowiedz
  4. /KUBA:)
    /KUBA:) says:

    Dobry wpis Ania. Ja uwa­żam ze G+ się nie przyj­mie w tym wyda­niu. Może to co teraz widzi­my to tyl­ko eks­pe­ry­ment. Może G+ zmnie­ni się w coś inne­go i będzie następ­ca FB gdy FB wej­dzie w sta­gna­cję?

    Odpowiedz
  5. Tomasz Skręt
    Tomasz Skręt says:

    > Dru­ga kwe­stia to aby sko­rzy­stać z G+ trze­ba mieć kon­to na gma­ilu, a jed­nak spo­ra część osób go nie posia­da

    Hmm, a aby sko­rzy­stać z FB, trze­ba posia­dać kon­to na FB, i w więk­szo­ści przy­pad­ków ludzie chcą­cy dołą­czyć do FB, MUSZĄ zało­żyć kon­to na FB.

    Póki co to jest pusto, i dużo ner­dów, ale Ci ner­dzi mają zna­jo­mych nie tyl­ko ner­dów, i dadzą radę wytłu­ma­czyć innym, nie­tech­nicz­nym co i jak. I jakoś to się roz­krę­ci.

    Odpowiedz
  6. matipl
    matipl says:

    “Już 10 milio­nów użyt­kow­ni­ków prze­sia­dło się na nowy ser­wis plus.google.com”

    Nie prze­sia­dło tyl­ko zało­ży­ło kon­to lub korzy­sta z G+. I jak sam zauwa­ży­łeś, obec­nie w więk­szo­ści to tech­ni­cy, a nie zwy­kła masa… Czy­li te 10 mln to nic, naj­czę­ściej ludzie z IT, któ­rzy chcie­li zoba­czyć co – to.
    Dodat­ko­wo pamię­taj­my, że Google ma więk­sze pole manew­ru, wła­śnie dzię­ki wcze­śniej­szym usłu­gom…

    Odpowiedz
  7. Anna M.-P.
    Anna M.-P. says:

    Moim zda­niem google+ po pro­stu sko­pio­wa­ło więk­szość funk­cji z fb. Podob­ny układ, nie­któ­re rze­czy są dosłow­nie prze­nie­sio­ne. Rozu­miem, że dobrych rze­czy się nie odrzu­ca, ale myślę, że tak wiel­ka fir­ma, jaką jest google powin­na wymy­ślić coś nowe­go, zaska­ku­ją­ce­go.

    Odpowiedz

Odpowiedz

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Odpowiedz na „Tomasz SkrętAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *